Relacja z El Chorro

Andaluzja – raj nie tylko winem i słońcem słynący…

Rysunki na skałach

O El Chorro usłyszałem po raz pierwszy kilka lat temu, walczyłem wtedy ze słabościami na jednej z mocno wyślizganych podlesickich dróg. W bliskim sąsiedztwie z grawitacją zmagał się jeden ze wspinaczy, próbując pokonać kluczowe trudności.

– Co za „mydło” – krzyknął odpadając od ściany.

 – Ile ja bym dał, żeby znowu poczuć tarcie wapienia z El Chorro.

Jego przyjaciel z drugiego końca liny dodał:

 – No, i ten smak andaluzyjskiego wina…

Lampka w mojej głowie się zapaliła, dlatego zaraz po powrocie do domu sprawdziłem dostępne relacje z tego regionu i… stwierdziłem, że właśnie to miejsce będzie celem najbliższego wyjazdu w okresie zimowym…

…od tamtej chwili minęło kilka lat, podczas których moje wyjazdy – z różnych przyczyn – ograniczały się jedynie do krótkich eskapad w Tatry oraz do Jury Krakowsko-Częstochowskiej. O słynnym rejonie Andaluzji jednak nie zapomniałem i podczas gdy cała Polska spoczywała w zimowym śnie, wraz z wieloletnim przyjacielem mknęliśmy „wspaniałymi” polskimi drogami w kierunku lotniska w Berlinie, snując domysły na temat warunków pogodowych i wspinaczkowych w El Chorro.