Drogę Kurczaba na Mięguszu

2 października 2015

Wyjątkowa pogoda w Tatrach pozwoliła Tomaszowi Urbańskiemu, Łukaszowi Zielaznemu i Arkowi Kowalskiemu powspinać się w terminie 28- 30 sierpnia. Główny cel wyjazdu wybraliśmy Drogę Kurczaba VI- na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim, który jest dosyć często odwiedzaną ścianą podczas letniego okresu. W piątek na rozwspinanie i rozchodzenie wybraliśmy z Tomkiem Zacięcie Mogielnickiego V+, która biegnie systemem rys w prawej części NW Mnicha. W piątek późnym wieczorem dołączył do nas Arkadiusz Kowalski rezydujący obecnie w stolicy, kładąc się na podeście przed naszym namiotem. Wyborna, komfortowa i jednocześnie krótka noc zakończyła się już o 3 nad ranem. Pobudka „szybkie” śniadanie i wypad. Pod ścianą byliśmy koło 7 już podchodząc musieliśmy szybko założyć kaski gdyż kruszyzna dawała już o sobie znać.

Widok na Morskie Oko i Czarny staw pod Rysami

Gdzieś na Kurczabie VI- na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim

Arek i Tomek podzielili się prowadzeniem. 4 Arek, 4 Tomek i znowu Arek. Wszystkie wyciągi poszły bez powtórzeń. Najciekawszy był początek drogi. Pierwszy wyciąg, kluczowy, jest wyceniany na VI- ale po moim urwaniu paru chwytów może być już trochę więcej Do piątego wyciągu największym problemem była asekuracja. Szło się przez stosy kamieni wielkich jak telewizor czy nawet pralka. Na nich to wisiały pętle, które miały nam ratować dupska Ciekawym wyciągiem było przejście przez turnicę. Topo drogi wskazywało przejść ją kantem ale ze względu na jego kruchość i na stanowisko, które było poniżej , Arek przetrawersował ją wnętrzem. Konkretnie turnica okazała się wielką odstrzeloną płytą, która od macierzystej ściany odstaje maksymalnie na metr i tym otwartym kominem przeszedł zrzucając tony kamieni w szczelinę, która znikała w ciemnościach. Kolejne wyciągi już bardziej lite nie sprawiały nam większych trudności. Po turnicy było wielkie zacięcie i dojście do wyżniego siodełka na filarze, na które weszliśmy już będąc ponad chmurami. Pozostałe 3 wyciągi do piku przebiegliśmy już z nadzieją, że zejdziemy jeszcze na piwko do moka. Na wierzchołku stanęliśmy koło 19 godzinę przed zmierzchem.

Gdzieś na 3 wyciągu Drogi Kurczaba VI- na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim

Gdzieś na 3 wyciągu Drogi Kurczaba VI- na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim

Gdzieś na Kurczabie VI- na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim

Gdzieś na Kurczabie VI- na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim

Mając opis zejścia opisany przez Grzegorza Głazek oraz Krzycha Sobieckiego, że przez nieznany teren w godzinę nie dotrzemy do przełęczy Hińczowej, z której już łatwe jest orientacyjne zejście. Po szybkiej analizie pogody, prowiantu i wyposażenia zdecydowaliśmy pozostać na szczycie na noc. Przy księżycu w pełni, leżąc w trójkę na linach, okryci płachtą i dwoma foliami NRC przespaliśmy do rana. Z suchością w gardłach po szybkim zapakowaniu rozpoczęliśmy zejście. Tak jak z większości relacji wynikało, że nie znając zejścia i nie mając opisów przygoda ta może mieć różne oblicza, w szczególności zimą. Nasza przy ładnej pogodzie, suchej skale była samą przyjemnością. Z kilkoma dłuższymi przerwami, podziwiając otaczające nas przyrodę zeszliśmy o 12 na tabor. Szybkie zwinięcie sprzętu i powrót do domu.

Łukasz Zielazny i Tomasz Urbański przed zacięciem wychodzącym na filar Mięgusza

Łukasz Zielazny i Tomasz Urbański przed zacięciem wychodzącym na filar Mięgusza