Wakacje z krukami

5 listopada 2013

Kilka dni pod koniec października były w Tatrach dosyć słoneczne i ciepłe, choć przerywane krótkimi godzinami gorszej pogody. Wybraliśmy się w trójkę (Arek Kowalski, Tomek Sibierski i Bartek Cieśliński) na południową ścianę Zamarłej Turni.
Pierwszego dnia silny wiatr, prognozy mżawki i późny czas nie zachęcały już do wspinania. Doszliśmy do schroniska w „Piątce”, gdzie przywitaliśmy się z naszym kolegą z Bydgoszczy i wybraliśmy się na pieszą wycieczkę na Szpiglasowy Wierch. Stamtąd podziwialiśmy panoramę odległych szczytów Tatr z przewalającymi się chmurami i mgłami, jednak stosunkowo blisko leżącego Mnicha nie mogliśmy dojrzeć zza mgieł.

Następnego dnia wychodzimy o szóstej. Podejście pod Zamarłą i wbijamy się w drogę Motyki (V, 2 długie wyciągi). Na stanowisku, po pierwszym wyciągu zauważyliśmy, że ktoś zainteresował się naszymi plecakami. Dwa kruki siedziały na plecakach i coś przy nich dłubały. Rzucamy kamykami obok, jednak kruki wracają. Wzbijają się tylko do lotu szybowego i po minucie znów lądują. Gdy byliśmy już na dole, po zjazdach, okazało się, że otworzyły sobie kieszeń plecaka, zabrały wszystkie słodycze i… jedną skarpetkę, którą porzuciły kilkanaście metrów dalej.

Arek K. na Zamarłej -

Arek K. na Zamarłej – „Motyka”
(fot. Tomek S.)

Bartek C. na Zamarłej -

Bartek C. na Zamarłej – „Motyka” (fot. Tomek S.)

Bartek C. i Tomek S. na Zamarłej

Bartek C. i Tomek S. na Zamarłej

Bartek C. i Arek K. na Zamarłej (fot. Tomek S.)

Bartek C. i Arek K. na Zamarłej (fot. Tomek S.)

Niezrażeni stratami, idziemy jeszcze (Arek i Bartek) na drogę obok. Niewyraźne schematy zmyliły nas i zamiast w drogę Jargiły-Paćkowskiego, zaczynamy Kant Pietscha. Początek prowadzi Bartek, trudności około V, stanowisko znajduje się pod przewieszką. Niezachęcające to stanowisko, ze starych haków i uszkodzonych tasiemek, pół-wiszące. Dalej prowadzi Arek. Przeszedł przewieszkę VII-, ale drogę zamknęły mu kolejne przewieszki. Jak się później okazało albo VII+, albo VII-, zależnie od wariantu. Nie udało się przejść tego klasycznie, zjeżdżamy już w ciemnościach. Zimny wiatr utrudnia akcję. Gdy już jesteśmy na dole, końcówka liny zakleszczyła się gdzieś wysoko. Nie mamy już widoczności i sił, by z nią walczyć – zostawiamy.

Bartek C. na Zamarłej - pierwszy wyciąg

Bartek C. na Zamarłej
pierwszy wyciąg „Kantu Pietscha”
(fot. Tomek S.)

Bartek C. na Zamarłej - pierwszy wyciąg

Bartek C. na Zamarłej
pierwszy wyciąg „Kantu Pietscha” (fot. Tomek S.)

Sobota od rana zaczyna się emocjonująco. Trzydzieści metrów od szlaku przechadza się niedźwiedzica z dwójką młodych. Turyści stoją lekko schowani i czekają. Niedźwiedzia rodzina oddala się w końcu w górę. Pod ścianą przy bardzo dużym wysiłku udało się w końcu ściągnąć linę i robimy w końcu (Arek i Bartek) drogę Jargiły-Paćkowskiego (VI+, 2 wyciągi do połączenia z Motyką). Droga cały czas trzyma trudności, asekuracja jest w większości własna.

Do zespołu dołącza Tomek i po południu zaczynamy Drogę Klasyczną. W sumie zrobiliśmy 4 wyciągi z maksymalnymi trudnościami V. Jednak przebieg drogi w środkowej jej części odbiegał od schematów, więc najprawdopodobniej wyszła nam kombinacja z innymi drogami. Drugą połowę ściany musieliśmy już przejść z czołówkami na kaskach. Wspinanie z milionami gwiazd nad sobą i za sobą dostarcza wielu wrażeń. Ze szczytu Zamarłej jeszcze 25-metrowy zjazd na stronę Doliny Gąsienicowej i zejście szlakiem pod ścianę. Tego wieczora nie tak łatwo było dotrzeć do ciepłego miejsca na spanie. W „Piątce” impreza ratowników TOPR, na Halę Gąsienicową zejście niebezpieczne (mokro, ciemno, śnieg). Wleczemy się aż do Roztoki, gdzie zalegamy na ławkach o pierwszej w nocy. Tam też impreza, ale nam już to nie przeszkadza i śpimy do rana.

Z Zamarłej widok na Kozi Wierch (fot. Tomek S.)

Z Zamarłej widok na Kozi Wierch
(fot. Tomek S.)

Dolina Pusta (fot. Tomek S.)

Dolina Pusta (fot. Tomek S.)

Zakopane z Zamarłej (fot. Tomek S.)

Zakopane z Zamarłej (fot. Tomek S.)

Bartek Cieśliński